|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: 02.01.08, 5:01PM Temat postu: |
|
|
[quote="marigold"]Wg mnie teoria jest równie ważna, co praktyka - że teoria nie istnieje bez praktyki i [i]vice versa[/i]![/quote]
Jestem tego samego zdania.
W moim województwie są ferie tak jak ma Rilla, jednakże ja z nich nie korzystam :)
Jak mi się nie chce uczyć, egzamin coraz bliżej, a ja chodzę po domu i wynajduję sobie wszystko do roboty, byle by się nie uczyć. Najlepsze jest to, że mam problemy z przekształcaniem swoich myśli w słowa, dlatego zazwyczaj muszę uczyć się tego co napisano w książkach :)
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Gość
|
Wysłany: 02.01.08, 5:39PM Temat postu: |
|
|
Mi gotowe formułki za nic nie trafiają do wyobraźni :lol: Ja zawsze muszę coś robić swoją metodą :lol:
Najczęściej, przerabiam je na krótkie rymowanki, dzięki czemu, pamiętam je bardzo długo :)
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 02.01.08, 5:40PM, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Szymon
Dołączył: 03 Sie 2006
Posty: 1196
Przeczytał: 0 tematów
Płeć:
|
Wysłany: 02.01.08, 5:53PM Temat postu: |
|
|
Przecież każdy może sobie odrabiać zadania! Napisałem to już, nikt wam nie broni. Ale nie ma do tego jakiegoś przymusu :? ...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: 02.01.08, 7:16PM Temat postu: |
|
|
Też się ucze przez różne "wymyślanie", tyle że do rzeczy pomniejszych, a nie całych zdań.
A do ferii to jeszcze u mnie kuuupa czasu... Od przyszłego poniedziałku, to równe 5 tygodni... Ech, i tak jak teraz zapomniałam co to szkoła, to chyba przez ten czas zapomnę co to odpoczynek...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: 02.01.08, 7:31PM Temat postu: |
|
|
Pozwolę sobie odejść od poruszanego przez Was ostatnio w tym miejscu tematu, ponieważ właśnie wróciłam z wyprawy sylwestrowo-noworocznej :)
Szkoda, że zdążyłam wyłączyć komputer i zająć się pakowaniem zanim przeczytałam posty osób, które chciały się ze mną zabrać...na przyszły raz będę ogłaszać takie wyjazdy wcześniej :)
Przede wszystkim organizatorzy naszej wyprawy udowodnili, że nic a nic nie znają się na geografii Polski, bo z naszej bazy wypadowej do Bieszczad był jednak kawałek...Wylądowaliśmy na pograniczu Beskidu Wyspowego i Pogórza Jasielskiego, w Paśmie Magurskim, konkretnie w uroczej wiosce o nazwie Cieklin. Ja dojechałam dopiero w sobotę wieczorem, więc ominęło mnie poranne wyjście w góry, ale z tego, co się dowiedziałam, wiele nie straciłam, bo była brzydka pogoda. Natomiast wyprawa niedzielna udała się fantastycznie, było bezwietrznie, śnieg nie padał, a mróz nie był zbyt dokuczliwy. W sumie wędrowaliśmy przez 5 godzin, często brnąc w zaspach sięgających kolan, w związku z czym nieco się namęczyliśmy, ale było cudownie. Góry wyglądały przepięknie, wszędzie było oczywiście bielusieńko. W pewnym momencie szlak poprowadził nas do wioski, w której, jak się okazało, miałam już kiedyś okazję być - na objeździe zabytkoznawczym poświęconym cerkwiom łemkowskim i kościołom drewnianym. I mogłam się przekonać, że cerkiew w Bartnem jest piękna latem, ale jeszcze piękniejsza zimą :)
Poniedziałek był dniem skupienia; najpierw odwiedził nas proboszcz miejscowej parafii, bo akurat tego dnia wypadła "kolęda" w domu naszych gospodarzy. Później mieliśmy godzinę rozważań, w południe - Mszę Św., a następnie poszliśmy odprawić Drogę Krzyżową w pobliskiej Kalwarii.
Wieczór spędziliśmy na XX Jubileuszowej Sylwestrowej Mszy Św. Ludzi Gór na Jaworzynie Krynickiej; było po prostu niesamowicie. Zdarzały mi się już nocne wyprawy górskie, ale do tej pory nie udało mi się odbyć takiej eskapady zimą...Inna sprawa, że nasi księża stwierdzili, że mamy mało czasu i musimy się pospieszyć, żeby zdążyć na Mszę o 22.30, więc w efekcie dwugodzinną trasę pokonaliśmy w nieco ponad godzinę - od razu się przyznaję, że gdyby pewien sympatyczny kolega przez jakiś czas mnie nie ciągnął, nie weszłabym na szczyt, bo tempo było jak dla mnie stanowczo zbyt szybkie, mimo iż podejście na Jaworzynę jest przecież bardzo łagodne.
Msza Św. była wspaniałym wydarzeniem, w którym uczestniczyło pewnie około 500 osób. Gdy wybiła północ, cała nasza szalona ekipa zaczęła się tarzać po śniegu (oczywiście z księżmi na czele), w tak oryginalny i sympatyczny sposób składając sobie życzenia noworoczne :)
Pierwszy i drugi dzień Nowego Roku spędziliśmy u Reginy (z naszego bractwa oczywiście), która ma duży dom w okolicach Nowego Sącza, przy domku wybieg dla koników, więc można było pojeździć, a także zamarznięty staw, na którym zrobiliśmy sobie lodowisko :)
Ale było cudownie...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: 02.01.08, 7:49PM Temat postu: |
|
|
[quote="Aniulka"]Natomiast wyprawa niedzielna udała się fantastycznie, było bezwietrznie, śnieg nie padał, a mróz nie był zbyt dokuczliwy. W sumie wędrowaliśmy przez 5 godzin, często brnąc w zaspach sięgających kolan, w związku z czym nieco się namęczyliśmy, ale było cudownie. Góry wyglądały przepięknie, wszędzie było oczywiście bielusieńko. [/quote]
Ale się rozmarzyłam. :)
Wierzę, że było cudownie. Bieszczady zawsze są piękne, o każdej porze dnia i nocy i o każdej porze roku. A zimą ich widok z ośnieżonymi szczytami musi być wyjątkowo piękny... :)
[quote="Aniulka"]...od razu się przyznaję, że gdyby pewien sympatyczny kolega przez jakiś czas mnie nie ciągnął, nie weszłabym na szczyt, bo tempo było jak dla mnie stanowczo zbyt szybkie, mimo iż podejście na Jaworzynę jest przecież bardzo łagodne. [/quote]
Dla mnie zawsze tempo jest zbyt szybkie kiedy idę w grupie. Nie mogę zrozumieć gdzie oni się tak spieszą :) Ja nie dość, że mam żółwie tempo to jeszcze muszę podziwiać widoki i robić zdjęcia i w efekcie ląduję na szczycie jako ostatnia.
Aniulko, musiałaś przeżyć naprawdę fantastyczny wypad w góry i w dodatku Sylwester w Bieszczadach, to musi być coś wspaniałego :)
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 02.01.08, 7:51PM, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: 02.01.08, 7:54PM Temat postu: |
|
|
[quote="Szymon"][img]http://www.polchat.pl/pomoc/img/ekk.gif[/img][/quote]
Nie ma to jak rozbudowane i pełne treści posty... :P :lol:
Widzę,że tu dyskusja na temat zadań domowych.Ja chyba będę tutaj wyjątkiem,podzielam zdanie Szymona.
Wiecie,gdyby nauczyciele zadawali jakieś krótsze zadania które nie pochłaniają aż tyle czasu to co innego.Ale u mnie w szkole czasem już przesadzają... No bo jak w jeden dzień napsiać referat,zrobić jakąś pracę z plastyki,odrobić 4 strony ćwiczeń z matmy,napisać wypracowanie z polskiego i jeszcze uczyć się na sprawdzian?...
Co prawda,nie jest tak u mnie codziennie,ale zdarza się...
Przecież nikt nikomu nie broni ćwiczyć,czy przerabiać jakieś zadania,to jest oczywiste...
Jak ktoś chce się dobrze nauczyć na klasówkę,to po prostu otwiera zbiór zadań i ćwiczy... ;) Jest tego wszystkiego w ksiązkach pod dostatkiem.
Takie jest moje zdanie... Czasem to się po prostu wyrobić nie można,ileż można prac do domu zadawać...
Aniulko,to świetnie,że już wróciłaś cała i zdrowa do nas!! :)
No i z tego co widać,jesteś b.zadowolona,a to najważniejsze ;).
Ja niestety w tym roku siedziałam w domku i nudziłam się trochę,ale potem już czas nawet szybko zleciał,więc nie było tak źle ;)
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: 02.01.08, 9:29PM Temat postu: |
|
|
A ja jestem trochę rozdarta co do tych zadań. Z jednej strony nienawidzę przepisywania i rozumiem , że aby coś umieć trzeba ćwiczyć.
Ale z drugiej strony nieraz byłam tak okropnie zmęczona 7-8 lekcjami w szkole a potem miałam do odrobienia jeszcze kilkanaście zadań poprostu miałam dość !
Moim zdaniem wszystko jak najbardziej ale z umiarem ;).
A zmieniając temat to byłam dzisiaj u kontroli i dowiedziałam się , że będe miała ściągany gips 16 stycznia.
Anulko zazdroszczę tobie trochę tego Sylwestra ;) . Pięknie musiało być...
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 02.01.08, 9:30PM, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: 09.01.08, 8:33PM Temat postu: |
|
|
Moi kochani, cóż to się dzieje, że od tygodnia mało kto się odzywa na forum? Czyżby studentom sesja się zbliżała, a uczniom ferie w głowie?
Mnie wczoraj dobiła informacja o terminie mojego egzaminu z historii sztuki nowoczesnej (XVIII - XIX wiek), który został wyznaczony na 28.01, choć bardzo prosiliśmy profesora, żeby urządził nam ten egzamin w drugim tygodniu sesji, najlepiej około 7.02...I w efekcie nagle się okazało, że zostały nam niecałe 3 tygodnie do strasznie trudnego egzaminu :( A ja w dodatku w przyszłą środę mam przedstawić pracę seminaryjną, czyli dwa wstępne rozdziały mojej pracy magisterskiej o retoryczności dzieł sztuki dawnej, i mam jeszcze sporo pracy przed sobą, więc kończę pić kawę (dziś to już chyba trzecia) i zabieram się za pisanie. W takich momentach cierpię przez moją wrodzoną skłonność do wiecznego tworzenia nowych teorii i umiejętne wymyślanie tematów, które nikomu innemu nie przyszły jeszcze do głowy. No ale cóż zrobić - nie umiem napisać zwykłej, banalnej pracy na prosty temat, zawsze mam szalone ambicje odkrycia czegoś nowego, i w momencie, gdy obowiązki się nawarstwiają, mam zupełne urwanie głowy.
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie :)
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: 09.01.08, 9:02PM Temat postu: |
|
|
Owszem zbliżają się egzaminy. Został jeszcze tydzień, a ja nie umiem nic... Aniulko, ile ja bym dała by mieś takie "szalone ambicje odkrywania czegoś nowego". Moje prace są zazwyczaj banalne - ale zawsze przechodzą :) Chyba, że temat jest interesujący to wtedy piszę tak, że aż sama się dziwię, że to moje słowa, ale te prace są zazwyczaj krótkie :)
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|