|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: 31.08.07, 4:14PM Temat postu: |
|
|
Ależ wiem,Marigold :) Wszystkie pomysły Lucy mi się podobały,może za wyjątkiem uśmiercenia Waltera i Ruby Gillis :)
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Gość
|
Wysłany: 31.08.07, 4:20PM Temat postu: |
|
|
O tak, śmierć tych dwojga była...no cóż... było mi przykro.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Szymon
Dołączył: 03 Sie 2006
Posty: 1196
Przeczytał: 0 tematów
Płeć:
|
Wysłany: 31.08.07, 4:23PM Temat postu: |
|
|
i śmierć Mateusza :(. Mógłby umrzeć dopiero w Ani na Uniwersytecie, i z pewnością by tak było gdyby Maud od razu planowała pisanie dalszych części.
Śmierć Mateusza jest ważną częścią historii Ani - płynie z niej jakaś nauka i wnioski. Choć to przykry moment, bez niej ta seria nie byłaby taka jak jest.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: 31.08.07, 7:07PM Temat postu: |
|
|
Zgadzam się z Tobą, Szymon, śmierć Mateusza czyni [i]Anię z Zielonego Wzgórza[/i] powieścią bardziej realistyczną...bardziej przypominającą życie, w którym jest radość, smutek, zadowolenie, rozpacz, śmiech i łzy... Mimo, że to smutny moment, jest potrzebny.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: 31.08.07, 9:08PM Temat postu: |
|
|
Co w Ani najlepsze?
Pasja, jaką wkładała we wszystko co robiła, intensywność uczuć - wszystko co przeżywała, przeżywała bardzo głęboko, całą sobą - czy to było wielkie szczęście, czy otchłań rozpaczy. Fanatastyczna jest również jej odwaga, jej upór w dążeniu do celu. No i to wyjątkowe połączenie siły i wrażliwości!
A kontynuując Wasze rozważania pt. Gilbert czy Robert?
Gdyby Ania nie opamiętała się w porę i nie dała sobie spokoju z Gardnerem, to ja chyba bym sobie dała spokój z dalszym czytamiem :P
Gilbert był prawdziwym mężczyzną, człowiekiem z krwi i kości i, wbrew pozorom, bardzo do Ani podobnym. Najlepszym przyjacielem, ideałem, któremu można powierzyć swoje życie.
Robert natomiast był takim książkowym księciem z bajki, o jakim się marzy, ale jaki zupełnie nie sprawdza się w normalnym codziennnym życiu.
Ania zresztą w głebi serca zawsze o tym wiedziała - najlepszym dowodem jest chyba to, że bardziej emocjonalnie niż na miłosne listy Gardnera zareagowała na kopertę zaadresowaną pismem Gilberta, nim jeszcze ją otwarła...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: 01.09.07, 6:48PM Temat postu: |
|
|
Zgadzam się z Toba w 100& Lucy :wink: W Ani najlepsza była ta życiowa pasja, to kierowanie się sercem, ta uczuciowość.
Ania nie patrzyła na ludzi powierzchownie, ona chciała zajrzeć w ich dusze, nikogo nie osądzała.
Poza tym czerpała z życia garściami, kochała świat takim jakim jest. Była taka optymistką!
W Ani podobało mi sie również to, że nie była postacią idealną, ale psiadała swoje wady(jak choćby upór-czasem zbyt mocny), i popełniała błędy. Ale później wyciągała wnioski, przepraszała i szła dalej:)
A co do Gila- wszyscy od początku serii, nawet nie wiedząc jak sie zakończy podejrzewaliśmy, ze w końcy będą razem. To tak jak w powieści "Przeminęło z wiatrem"- Niby wiemy, że Scarlett podkochuje sie w Ashleyu, ale wierzymy, że tak naprawdę całym sercem kocha Retta.
Poza tym Ania i Gil tak dobrali się charakterami, ze nie wyobrażam sobie, by mogła wyjść za Gardnera. Nieeeeee, oni tworzyli tak dobraną parę, taką gorącą i kochającą, że nie mogłoby być inaczej :) Ania i Gardner to jakby błędy młodości :)
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: 01.09.07, 7:35PM Temat postu: |
|
|
[quote="marigold"]Całe szczeście, że Montgomery postąpiła tak, a nie inaczej! :D[/quote]
Naprawdę sądzicie, że LMM zastanawiała się nad tym czy nie byłoby dobrze, gdyby Ania wyszła za Roy'a??? Być może autorka nie wiedziała do końca jak potoczą się losy bohaterów, ale myślę, że z pewnością wiedziała jedno: Ania i Gilbert muszą być razem! Przecież w całej fabule chyba o to chodziło. Wróg, a potem najlepszy przyjaciel, który zdaje się być "pod ręką", nie jest "brany pod uwagę" Ani (jeśli chodzi o sprawy sercowe). A potem nagle... olśnienie :D
LMM posłużyła się Roy'em. Było to chyba najmądrzejsze wybrnięcie z całęj tej sytuacji. Dzięki Gardnerowi wszystko potoczyło się tak, jak się potoczyło. Ania zrozumiała, że nie może być z takim człowiekiem jak Roy, i że tylko z Gilbertem czuła się wspaniale. Takie jest moje zdanie (dość chaotyczne, nie zaprzeczam) :D
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: 01.09.07, 7:53PM Temat postu: |
|
|
[quote="Leslie"]Naprawdę sądzicie, że LMM zastanawiała się nad tym czy nie byłoby dobrze, gdyby Ania wyszła za Roy'a???[/quote]
Ależ skąd!!!
Ania marzyła o ideale, więc LMM postawiła na jej drodze ideał... ale tylko po to, żeby jej (i nam) udowodnić, że ideały są nudne.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: 01.09.07, 9:04PM Temat postu: |
|
|
Heh... kobiety...
Tak piszecie, że ideały są nudne, a założę się, ze kilka facetów czeka na waszą uwagę, ale wy czekacie na księcia z bajki - a jak nie księcia, to Gilberta. ;D
Ach...te kobiety...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: 02.09.07, 12:09PM Temat postu: |
|
|
[quote="Leslie"]Naprawdę sądzicie, że LMM zastanawiała się nad tym czy nie byłoby dobrze, gdyby Ania wyszła za Roy'a???[/quote]
Skąd, droga Leslie!!! :D Zgadzam się z Lucy, w zupełności się zgadzam!
PS. A ty, Walter, sądzisz, że tylko kobiety czekają na księcia z bajki?! Niby mężczyźni to nie czekają na ideał kobiety?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|