|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: 14.12.07, 9:16PM Temat postu: Czy Ania miała szczęśliwe życie? |
|
|
Już zadałam to pytanie w innym temacie, ale chciałabym zapytać was o to jeszcze raz... czy uważacie, ze Ania miała szczęsliwe życie? Z jednej strony tak, ponieważ trafiła do dobrych ludzi, miała dobre wykształcenie, kochajacego męża i cudowne dzieci. Ale z drugiej pierwsze 11 lat swojego życia spędziła w złych warunkach, potem niedługo po poznaniu Mateusza on umiera, ginie wielu jej rzyjaciół np. kapitan Jim, aż w końcu traci dwójkę dzieci- Joy i Waltera. Powiedzcie mi co wy o tym sądzicie, bo ja nie mogę się zdecydować?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Gość
|
Wysłany: 14.12.07, 3:47PM PRZENIESIONY 14.12.07, 10:03PM Temat postu: |
|
|
[quote="Leslie"]Tak, ja też nigdy nie mogłam się pogodzić z końcem każdej części. Nie wiem dlacego, ale zawsze wylewałam przy tym łzy. Pamiętam, że najbardziej żal było mi kończyć Wymarzony dom Ani! Już nie wspomnę o Rilli![/quote]
Jakbym siebie słyszała... ja także po każdej części wylewałam morzę łez, nie waże czy koniec był szczęśliwy czy też nie. Natomiast gdy skończyłam "Rillę ze Złotego Brzegu" prawie całą noc spędziłam płacząc i myśląc o całym życiu Ani. I wiecie, że na jedno pytanie nie udało mi się do dziś odpowiedzieć, czy życie Ani było szczęśliwe? czy smutne?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Szymon
Dołączył: 03 Sie 2006
Posty: 1196
Przeczytał: 0 tematów
Płeć:
|
Wysłany: 14.12.07, 4:54PM PRZENIESIONY 14.12.07, 10:03PM Temat postu: |
|
|
A ja umiem na to odpowiedzieć. Po mimo wielu trudów i przeciwieństw losu jednak było szczęśliwe.
Najpierw znalazła prawdziwy dom, prawdziwych przyjaciół. Potem Gilbert, wszystkie dzieci. Ehh... Na pewno to było szczęście, po mimo tylu smutnych historii.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: 14.12.07, 5:30PM PRZENIESIONY 14.12.07, 10:04PM Temat postu: |
|
|
W pełni zgadzam się z Szymonem! Ania była szczęśliwa bo przecież znalazła swoją miłość, a właściwie sobie uzmysłowiła kto nią jest. Miała rodzinę, przyjaciół. Przecież w życiu zawsze nie zawsze doświadczamy przyjemności, a czy możemy powiedzieć, że jesteśmy nieszczęśliwi? Ja tak powiedzieć nie mogę i Ania czuła się zapewne szczęśliwa. :)
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: 14.12.07, 10:14PM Temat postu: |
|
|
Dobrze, to teraz ja wypowiem się w odpowiednim temacie ;P.
Uważam, że życie "Ani znikąd", jak sama siebie określała przed przybyciem na Zielone Wzgórze, było smutne i nieprzyjazne, ale Ania potrafiła wypełnić je zabawą, wyobraźnią i swoim urokiem tak,że stawało się... znośne.
Dopiero jednak po adoptowaniu jej przez Mateusza i Marylę stała się naprawdę szczęśliwa.
Znalazła później swoją prawdziwą miłość, pokochała i była kochana, miała przyjaciół i dzieciaczki. Chyba tez czuła się zrealizowana w małżeństwie i jako matka.
A kapitan Jim nie zginął, lecz umarł ;). I śmierć jest częścią życia również dla Ani. Owszem, tęskni ona za najbliższymi - zwłaszcza Mateuszem, Joy, Walterem - ale myslę, że wiara w Opatrzność i głęboka miłość Maryli, męża i dzieci pomogły jej zaakceptować nieuchronność śmierci.
Gdy tylko przeczytałam te posty, przyszło mi do głowy zakończenie "Ani ze Złotego brzegu", które w pewien sposób podsumowuje dla mnie życie Ani. Och wiem, że potem nastąpiła jeszcze Rilla, ale w tej ostatniej części Ania nie stoi już na pierwszym planie.
Pamiętacie, jak zachwycona swym życiem Ania mówi "Co za rodzina"?
Jeśli miałabym się zastanawiać nad jej szczęściem, to ciekawi mnie, jak by się jej życie potoczyło, gdyby rozpoczęła jednak karierę pisarską...
PS2. [b]Czyżby szykowało się jakieś wypracowanie?[/b] ;) Daj znać, leslie13.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: 15.12.07, 5:04PM Temat postu: |
|
|
Trochę mnie przekonaliście swoimi wypowiedziami. Ja też uważam, że jej życie było szczęśliwe. Ale sama nie wiem... może smutek ostatniej części serii, który najbardziej zapamiętałam nasunął mi takie pytanie. Jestem pewna, że gdyby ktoś mnie o to zapytał po przeczytaniu "Doliny Tęczy" odpowiedziałabym TAK jej życie było szczęśliwe. Może po prostu nie mogę się pogodzić z tym, ze w "Rilli ze Złotego Brzegu" Ania była taka... smutna, straciła trochę swego dziecięcego uroku.
[quote="Shee"]
PS2. [b]Czyżby szykowało się jakieś wypracowanie?[/b] ;) Daj znać, leslie13.[/quote]
Zastanawiam się nad zakończeniem "Rilli ze Złotego Brzegu", ale chyba jeszcze długo będę się zastanawiała. Myślę, że je napiszę, bo czuję straszny niedosyt po ostatniej części, miałam nadzieje, ze na koniec to Ania coś powie, podsumuje swoje życie, natomiast ta część skończyła się jak każda inna. Może LMM nie wiedziała wtedy, że będzie to ostatnia część Ani. Naprawdę nie wiem... . A co do mojego zakończenia to nie będzie ono takie jak ktoś tu umieścił, ponieważ przyzwyczaiłam się do tego że Waltera już nie ma ;(, ale myślałam o nieco bardziej pokrzepiającym zakończeniu, ponieważ prawdziwe, mimo końca wojny pozostawia smutne wrażenie.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: 17.12.07, 9:50PM Temat postu: |
|
|
Mam podobne zdanie na ten temat do Was.
Co prawda Ania lata dzieciństwa, (które każdy człowiek powinien wspominać mile) spędziła głównie pracując niż ciesząc się beztroskim czasem młodości, jednak posiadała tak rozbudowaną wyobraźnię, że żadna praca nie stanowiła jej problemu, a chyba największym nieszczęściem dla Ani Shirley były Rude włosy :) I tak jak zawsze po burzy przychodzi słońce, tak życie Ani zupełnie uległo (pozytywnej) odmianie , mimo iż miewała niemądre, a czasem też głupie wpadki. Znalazła "Przyjaciółkę od serca", Gilberta i masę innych życzliwych ludzi. Osiągała wspaniałe wyniki w nauce jak i w pracy. Tak więc nie można powiedzieć, że jej życie było nieszczęśliwe.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: 17.12.07, 10:09PM Temat postu: |
|
|
Jest takie powiedzenie: "szczęście przez całe życie byłoby nieszczęściem" i myślę, że zdanie to wspaniele odnieść można do życia Ani.
Żeby nasze życie było pełne, żebyśmy docenili to co ono nam daje, nie może zawsze świecić słońce. Muszą od czasu do czasu przejść deszcze i wichry :)
NIe będę powtarzać Waszych argumentów, które przytaczacie na potwierdzenie szczęścia Ani, bo w pełni się z nimi zgadzam.
Poza tym, kieruję się w życiu zasada, że wielkie szczęście składa się z wielu małych szczęść... Myślę, że tak samo robiła Ania.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: 19.12.07, 2:43PM Temat postu: |
|
|
To zalezy jak na to spoj[color=red]rz[/color]ec. Zjednej strony jej dziecinstwo jakbysmy to dzsiaj ujeli nie bylo latwym dziecinstwem. Pozniej trafila pod dach Maryli i Mateusza i wszystko sie zmienilo. Mimo przeszkod i trudow Ania miala szcesliwe zycie w duzej mierze dzieki sobie samej, swojej wyobrazni i dla tego ze umiala sie cieszyc malymi rzeczami
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: 21.12.07, 7:47PM Temat postu: |
|
|
[quote="Lucy"]Jest takie powiedzenie: [i]"szczęście przez całe życie byłoby nieszczęściem"[/i] i myślę, że zdanie to wspaniele odnieść można do życia Ani.
[/quote]
Cóż to za wspaniałe słowa Lucy! Muszę koniecznie je zapamiętać.
Ja również uważam, że Ania miała szczęśliwe życie. Agumentów powtarzać nie będe , bo już chyba wszystkie zostały tutaj przytoczone.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|